Pierwsza miłość nie omija nikogo. Niezależnie, skąd pochodzimy, jakie mamy wartości, status majątkowy – każdy z nas doświadczył jej kiedyś w życiu. I choć z perspektywy czasu wydawać nam się może, że to uczucie było dziecinne, mało ważne, głupie czy nawet szkodliwe, to na tamten moment nic innego nie miało znaczenia. Dziś chcemy porozmawiać o tych pierwszych zauroczeniach, ale w kontekście naszych dorastających dzieci. Zapraszamy do przeczytania wywiadu, jaki przeprowadziliśmy z psychologiem Magdą Kocaj na temat zakochania, które przeżywają nasze pociechy.
Pierwsza miłość, zauroczenie – to trudny temat do otwartych rozmów z dzieckiem. Czy warto go w ogóle poruszać?
Rozmowy o uczuciach generalnie nie należą do łatwych. Społeczeństwo uczy nas na co dzień, by skupiać się na innych aspektach życia. Ważniejsze przecież jest, żebyśmy mieli piękny dom, pracę zapewniającą bezpieczeństwo finansowe, dzieci, które uczą się wręcz wybitnie. I w tym pędzie i pogoni o dobry byt zapominamy, że każdy z nas ma uczucia. Czasem są trudne, a czasem piękne i budujące. Przecież wszyscy kochamy, wszyscy martwimy się o najbliższych, chcemy, by byli szczęśliwi. Tak samo miłości ulegają nasze dzieci. I jeśli zależy nam, by w tej niezwykłej sytuacji były rozsądne, bezpieczne i by przykrości nie przykryły wartości tych uczuć, powinniśmy nie tylko rozmawiać z młodzieżą, ale także pokazywać jej, jak kochać i jak miłość przyjmować.
No dobrze, ale jak w takim razie rozmawiać? Co mówić, a czego unikać?
Myślę, że najważniejsze jest na początek to, jak będziemy podchodzić do tej rozmowy. Rodzice często obawiają się, że dzieci ich nie posłuchają, zrobią dokładnie to, przed czym ich przestrzegamy. I ta obawa wpływa na deprymowanie uczuć dzieci, ich zaangażowania i powagi całej sytuacji. Najlepszym, co możemy zrobić, to stworzyć atmosferę, w której dziecko czuje się bezpieczne, słuchane i akceptowane z całym wachlarzem przeżywanych przez siebie emocji. Niestety, takiego poczucia nie buduje się w ciągu piętnastu minut rozmowy i dlatego tak ważne jest, by codziennie pokazywać dzieciom otwartość na ich przeżycia, być blisko nich i dawać do zrozumienia, że zawsze, niezależnie od okoliczności jesteśmy dla nich. Z nastolatkami sprawa jest nieco trudniejsza, ponieważ ci lubią podważać autorytety, unikać bliskości z rodzicami i uciekać od trudnych rozmów ze względu na okres dorastania. Nie mniej warto starać się codziennie i nie poddawać się w próbach. Ten wysiłek na pewno popłaci, gdy dziecko będzie potrzebować wsparcia i wtedy przyjdzie do nas po pomoc.
Czyli najważniejsze to być przy nastolatku i dać mu poczucie, że może zawsze z nami porozmawiać. Co dalej, jak mówić o uczuciach?
Nigdy nie możemy zapomnieć, że uczucia zakochanego nastolatka są równie ważne, piękne i silne, jak te, których doświadczamy my. Co więcej, one są dużo silniejsze i mocniejsze. Ale w tym przypadku wystarczy przypomnieć sobie, jak czuliśmy się sami, gdy te pierwsze miłości spotykały nas. To dobry moment, by powspominać i nawiązać kontakt z młodym człowiekiem. Kiedy sami będziemy mieć w świadomości, jak ogromne były to emocje, dużo łatwiej będzie nam wczuć się w sytuację dziecka. Nie bójmy się powiedzieć mu, że przechodziliśmy dokładnie przez ten sam proces. Mimo zmian w świecie, pewne rzeczy pozostają zawsze takie same – kochamy tak samo jak 10 czy 30 lat temu. Zmieniać mogą się formy okazywania uczuć, ale nie przeżywanie ich.
Dalej wystarczy słuchać. Nastolatek sam powie nam tyle, na ile będzie miał ochotę i potrzebę. Dajmy mu przestrzeń na podzielenie się dokładnie tym, czym chce. Dobre słuchanie to jednak nie tylko słyszenie. To także reagowanie na to, co dociera do naszych uszu. Bądźmy autentycznie ciekawi tego, czego możemy się dowiedzieć i szanujmy to, co otrzymujemy. Tutaj warto skupić się na akceptowaniu i wspieraniu. Niezależnie od tego, czy to uczucie lub obiekt westchnień nam się podoba czy nie. Najgorszym, co możemy zrobić, gdy dziecko już otworzy się na nas, to zdeprymowanie tego, co mówi. Tak samo, jak nam, tak i dzieciom często trudno jest opowiadać o miłości. To niezwykle delikatny temat, dlatego wszelką krytykę warto zostawić na inny moment. A jeśli już musimy ją przedstawić, to zróbmy to w najbardziej delikatny sposób.
Jednak jako rodzice chcemy chronić nasze dzieci przed zranieniem lub zawodem miłosnym. Mamy nie mówić o tym, gdy szczerze się martwimy?
Odpowiedzialnością rodzica jest dbanie o bezpieczeństwo dziecka. Także w tym wymiarze. Oczywiście, że powinniśmy mówić o naszych obawach. Niech jednak komunikat, który kierujemy do dziecka nie brzmi „On/ona mi się nie podoba. Nie pozwalam Ci się z nim/nią więcej spotykać”. Na taką informację możemy z 95% prawdopodobieństwem spodziewać się tego, co lubimy nazywać „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. W naszym zakazie nie ma jasno wyartykułowanego powodu zmartwienia, komunikatu o trosce. Nastolatek, którego naturą jest zaprzeczanie i buntowanie się, zrobi dokładnie odwrotnie. Tylko po to, by udowodnić, że może. Więc znów wracamy do pierwszego tematu naszej rozmowy – budowania zaufania. Zupełnie inaczej zareaguje dziecko, które usłyszy, co konkretnie i dlaczego nas niepokoi. Szczególnie, jeśli będzie wiedzieć, że wspieramy jego uczucia.
Kolejnym błędem, który możemy popełnić, jest ośmieszanie uczuć i relacji dziecka. Pozornie jest to łatwiejsze dla nas, ponieważ nie musimy okazywać swoich emocji, a jedynie bagatelizujemy te, które dotyczą dziecka. Jednak już sama chęć obśmiania zauroczenia nastolatka powinna powiedzieć nam, że sami powinniśmy się przyjrzeć swojej dojrzałości. Nasze dziecko nie wie jeszcze, jak budować zdrowe, trwające latami relacje, jak dbać o swoje granice, jak szanować drugą osobę i okazywać jej miłość. Uczy się tego ze świata, ale także i od nas. Nasze postawy i zachowania mają ogromne znaczenie w nauce okazywania uczuć i bycia w związku. Więc jeśli widzimy, że w czymś sobie nie radzi, napotyka niepowodzenia, to pokażmy mu, jak robić to poprawnie. Nie powiedzmy, a pokażmy.
Czy to znaczy, że sami musimy dbać o nasze związki, żeby relacje naszych dzieci były dobre?
I tak, i nie. Z jednej strony, jak wspomniałam, wcześniej dziecko uczy się od nas. Nasze zachowania modelują to, jak do świata uczuć i relacji podchodzi nasze dziecko. Można więc powiedzieć, że stan naszych relacji będzie odgrywał dużą rolę. Jeśli rodzice czy opiekunowie nie szanują siebie, nie ma między nimi zaufania i czułości, to dziecko może mieć problem ze zdrowym wyznaczaniem granic, dbaniem o wartości w związku. Nie jest to na szczęście jedyny czynnik wpływający na ten stan. Dzieci, które wychowują się w rodzinach w trudnej sytuacji, także dochodzą z czasem do tego, jak pielęgnować miłość i bliskość. Może być im trudniej, ponieważ brakuje im naturalnych wzorców.
A co w przypadku, gdy dziecko przychodzi do nas ze złamanym sercem? Jak reagować i wspierać?
Najważniejsze to być obok. Dać dziecku czas i przestrzeń na to, by mogło podzielić się swoim bólem z nami. Zawód miłosny to niezwykle ważny element edukacji. Rozstania uczą nas dbania o siebie i skupiania się na swoich emocjach, radzenia sobie w kryzysowych sytuacjach, zarządzania bólem i smutkiem. Pozwólmy dziecku doświadczyć tego i wspierajmy wyciągnie wniosków. Proces dzielenia się tymi przeżyciami może przebiegać powoli i nie zawsze dziecko przyjdzie do nas od razu po wsparcie. Jeśli jednak zadbaliśmy wcześniej o to, by zaufało nam w tej materii, będzie wiedzieć, że jesteśmy dla niego. Nie zabierajmy mu autonomii i samodzielności w przeżywaniu bólu. Mimo, że to bardzo trudny czas, to także niezwykła lekcja, z której uczymy się na całe życie. Tu znów wystarczy, że przypomnimy sobie nasze pierwsze zawody miłosne i to, czego potrzebowaliśmy w ich przetrwaniu. Nie zakładajmy jednak, że nasz nastolatek będzie reagował dokładnie tam samo jak my. Jeśli dziecko nie mówi samo, czego potrzebuje, nie mamy pewności, jak mu pomóc, to zapytajmy. Młody człowiek, który mógł się zakochać, jest też w stanie zakomunikować nam, jak możemy go wesprzeć na jego zasadach i w granicach, które akceptuje. Pomocne będą tu rozmowy o trudnych emocjach i ich trwaniu. Warto wskazywać, że okres rozpaczy i złości minie, a razem z nim ból, którego się doświadcza.
Jeśli jednak widzimy, że nasze dziecko nie radzi sobie dobrze, że jego żałoba trwa zbyt długo lub niepokoi nas forma jej przeżywania, warto zwrócić się o pomoc. Psycholog będzie potrafił ocenić czy to, co dzieje się z dzieckiem mieści się w granicach normy lub czy potrzebne będzie inne wsparcie.
Pierwsze miłości to także pierwsze doświadczenia seksualne. Jak oswoić się z rozmową o seksie z naszymi dziećmi?
Nie udawajmy, że jest nam łatwo. Nic złego w tym, by przyznać w czasie rozmowy, że również dla nas jest to niekomfortowe i że się wstydzimy. Jeśli omawianie konkretnych szczegółów jest jednak dla nas zbyt trudne, warto udostępnić dziecku materiały edukacyjne. Możemy zamówić w Internecie książki, poradniki czy ulotki i na ich podstawie przeprowadzić dalszą rozmowę. Szczególnie w tym obszarze jednak warto docenić i akceptować granice, jakie stawia nam nastolatek. Zbytnie wypytywanie czy dzielenie się szczegółami życia seksualnego pokazuje, że nie respektujemy granic, a tego nie chcemy osiągnąć.
Dwie podstawowe rzeczy, które jednak powinny zostać omówione, to sposoby antykoncepcji i zabezpieczania się przed chorobami, a przede wszystkim udzielanie zgody na jakiekolwiek czynności seksualne. Zarówno dziewczyny, jak i chłopców powinniśmy przygotować na to, że zawsze mają prawo odmówić, a ich sprzeciw jest niepodważalny i zawsze powinien kończyć sprawę. To też dobry moment, by przygotować dziecko i ostrzec przed nadużyciami, jakich niestety mogą doświadczyć ze strony innych. Sprawmy, by nasze dziecko wiedziało, że jeśli spotka je jakakolwiek krzywda, nie powinno się nigdy wstydzić i obawiać zgłoszenia tego.
Rozmowy o seksie możemy próbować odsunąć czy uniknąć. Bądźmy jednak świadomi, że nasz wstyd i skrępowanie nie sprawi, że nastolatek nie będzie próbować poznać tego obszaru. Wydarzy się to na pewno prędzej czy później. Naszym zadaniem jest sprawić, by dziecko było świadome zagrożeń i konsekwencji, a przede wszystkim, by nie bało się zwrócić o pomoc, jeśli taka potrzeba się pojawi. Jeśli zrobimy to wystarczająco wcześnie, być może unikniemy wielu problemów i trudności.